sobota, 7 lipca 2012

No Love [Zayn/She]


                Ciężko dysząc upadł na poduszki. Obrócił się na bok i z uśmiechem na ustach przyciągnął do siebie najpiękniejszą kobietę, jaką kiedykolwiek udało mu się spotkać. Niesforny kosmyk włosów jak zwykle spadł na jej blady policzek, a on z niewyobrażalną dla siebie czułością założył jej go za ucho. Przez chwilę spoglądał na nią w milczeniu – była piękna; leżąc teraz przed nim naga, przykryta jedynie skrawkiem prześcieradła wydawała mu się boginią, nie mógł uwierzyć w to, że ma ją przy sobie. Cieszył się – z każdej sekundy, minuty, choćby najkrótszej chwili spędzonej przy niej, przy jej ciepłym i pachnącym ciele. Chciał ją zatrzymać i  jak zawsze otoczył ją spokojem i miłością, bo w tej chwili właśnie tego potrzebowała. I chociaż wiedział, że to nie potrwa długo, czerpał z tych wspólnych chwil, jakby były źródłem, które cholernie szybko się wyczerpie. Był chciwy, chwytał każdy moment, każdą sekundą i każdą okazję, jaką dał mu los – mocno zaciskał wokół nich swoje pięści i nie wypuszczał, wyciskając z nich wszystko to, co najlepsze.
- Zayn…
                Uśmiechnął się i pocałował jej czoło. Nie musiał mówić „tak?”, by wiedziała, że czeka na jej odpowiedź. Otwierał się przy niej na tyle, że mogła czytać z niego jak z otwartej księgi. Właściwie nigdy nie wyobrażał sobie, że kiedyś to on będzie tym, który będzie gonił i pozwalał zadawać sobie śmiertelne rany, doskonale wiedząc, że przecież nigdy go nie zabiją, a tylko skarzą na wieczne męki. Czasami marzył o tym, by to zakończyć, by któregoś dnia odebrać telefon, usłyszeć w słuchawce jej roztrzęsiony, potrzebujący głos i twardo odpowiedzieć „nie”. Za każdym razem jednak na jego twarzy pojawiał się uśmiech, a serce zaczynało przyspieszać rytmu, sprawiając, że nie mógł powstrzymać tych kilku słów, które samoistnie wyślizgiwały się z jego ust – oczywiście, że przyjadę.
                Posłała mu smutny uśmiech, a po chwili jej miękkie, wciąż gorące usta dotknęły delikatnie jego warg. Jedną dłonią próbował przyciągnąć ją bliżej, zatrzymać choćby jeszcze przez chwilę, jednak ona już sprytnie okrywała się prześcieradłem, wstając  z łóżka, na którym jeszcze kilka minut temu wiła się pod jego ciałem. W ciszy obserwował, jak szuka swoich ubrań, które jeszcze kilka minut temu w pośpiechu z siebie zrzucała. Milczał, kiedy ubrana już w całości związywała swoje włosy gumką. Nie zaprotestował, kiedy jej usta cmoknęły go w policzek i nie powiedział nic, kiedy cicho dochodziła do drzwi. I chociaż jego serce wrzeszczało, by padł na kolana i błagał ją, by została to nie miał odwagi powiedzieć jej choćby słowa. Jeszcze tylko raz posłała mu smutne spojrzenie, a jego serce rozpadło się na setki kawałków, gdy zamek w drzwiach cicho zgrzytnął, a jej usta rozchyliły się szepcząc ciche:
- Nie jestem szczęśliwa…

***

 Miałam pewne opory przed wstawieniem tego. Jest to dla mnie cholernie osobisty tekst. W każdym razie, podobno najlepiej jest się oczyścić pisząc - przynajmniej tak to działa w moim przypadku.

Powtarzam, wbijajcie na ff-1d - stowarzyszenie zrzeszające blogi o One Direction, każdy może się zapisać. To chyba tyle. Enjoy!

2 komentarze:

  1. Komentarz miał być już wczoraj, a nie ma, bo nie wiem czemu - nie dodał się. No ale trudno, napiszę to jeszcze raz.
    Souris zmusila mnie do tego! Groziła mi śmiercią, więc, chcąc ocalić życie, przeczytałam i komentuję!
    Żartuję oczywiście, wyżej wymieniona Souris zapytała, czy mam ochotę przeczytać coś fajnego i gdy potwierdziłam, nadesłała mi Twój blog. I miała rację. Bo to naprawdę fajne. Chociaż to słowo troszkę nie oddaje tego, co myślę. Genialne, fenomenalne, wspaniałe. No, już lepiej. Ciężko coś więcej powiedzieć, bo jest to nieco krótkie. Opisy sprawiły, że zaniemówiłam. Chyba po raz pierwszy spotkałam się z czymś co było tak krótkie, a jednocześnie tak treściwe! :D Wybacz mi ten nędzny komentarz, może przy następnej odsłonie Twojego talentu naskrobię coś więcej.
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny :)
    www.lead-me-to.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo dla mnie: zapomniałam skomentować. W każdym razie... F. wiem ile znaczy dla ciebie ten tekst, i mimo to cieszę się, że postanowiłaś to tutaj opublikować. I... wiem jak trudno jest powiedzieć "nie", bo zawsze i tak odpowie się "tak, oczywiście". Pieprzony brak asertywności. Anyway. Miniaturka śliczna, mocna i strasznie smutna. Dobrze, ze to już po wszystkim... a to dla ciebie, za napisanie pięknego "oczyszczacza": http://media.tumblr.com/tumblr_lyqnp0U5zj1qlueld.gif ♥

    OdpowiedzUsuń